MENNONICI - OLENDRZY
HISTORIA MENNONITÓW W PUSZCZY KAMPINOSKIEJ

Niezwykle ciekawa jest historia północnych obszarów Puszczy Kampinoskiej, a właściwie terenów znajdujących się pomiędzy granicą lasu, a rzeką Wisłą. Tereny te potocznie zwane Powiśle Kampinoskie były corocznie zalewane przez wzbierające wody Wisły. W XVIII wieku na tych terenach osadzono przybyszów obeznanych z gospodarowaniem na terenach zalewowych. Byli to mennonici z Holandii oraz przeważający na tych terenach w późniejszym okresie koloniści narodowości niemieckiej. Olendrzy, niezależnie od narodowości tak ich nazywała miejscowa ludność, osiedlani byli na tak zwanym prawie holenderskim. Stanowiło ono, że osadnicy ci byli ludźmi wolnymi. Istnieją po dziś dzień ślady usprawnień, które wprowadzili Olendrzy i które stały się trwałym elementem kampinoskiego krajobrazu nadwiślańskiego.

Mennonici to grupa wyznaniowa założona w 1536 roku we Fryzji w Niderlandach przez Menno Simmonsa zwolennika Lutra. Mennonici negują hierarchię kościelną, odmawiają pełnienia służby wojskowej i urzędów, odrzucają przemoc, z sakramentów uznają tylko chrzest dorosłych i eucharystię. Do Polski mennonici przybyli w okresie, gdy była ona oazą uciekinierów, prześladowanych za wiarę.

Głową rodziny mennonickiej był ojciec. Żona zaś opiekowała się dziećmi. Mężczyźni mennonici jawili się jako uprzejmi, ale dość chłodni. W domu przebywali rzadko, większość dnia spędzali w polu. Kobiety wręcz przeciwnie. Najczęściej otoczone gromadką dzieci, w czepku i fartuchu okrywającym ciemną, zapiętą na haftki suknię. Skromną, bo brak guzików i kieszeni symbolizował rezygnację z dóbr materialnych i zwrócenie ku Bogu. Nie znosiły żadnych nowinek w strojach. Matki dzień spędzały na pracy i modlitwie. Strzegły dzieci przed wiejskimi potańcówkami i hucznymi zabawami.


W swoich zasadach i postępowaniu przypominali dzisiejszych Amiszów. Byli to ludzie bardzo pracowici i bogobojni. Nie używali broni i mieli zakaz piastowania wysokich urzędów. Zasady religii mennonitów znajdowały ścisłe odzwierciedlenie w organizacji społecznej. Solidarność wewnątrzgrupowa, równość oraz współodpowiedzialność leżała u podstaw działania grupy. Osobom, które spotkało nieszczęście, pomagali wszyscy współwyznawcy. Dotyczyło to również osób starszych, samotnych i zniedołężniałych. Ci, którzy złamali zasady religii, byli wykluczani z gminy i pozostawali bez wszelkiej własności i środków do życia. Duża surowość religii i konsekwentne stosowanie jej kanonów powodowała pewne zamknięcie grupy. Menonici utrzymywali jedynie rzadkie kontakty z innymi społecznościami. Nie uczestniczyli w życiu wsi w przypadkach, kiedy stanowili w niej mniejszość, a także nie dopuszczali do siebie nikogo z zewnątrz.

Mennonici osiedlając się na Powiślu Kampinoskim od końca lat 50-tych XVIII wieku zamieszkiwali początkowo pojedynczymi rodzinami. Pierwszą wsią całkowicie zasiedloną przez mennonitów był powstały w 1764 roku Kazuń Niemiecki koło Nowego Dworu Mazowieckiego. Wojewoda miński Jan August Hilzen 1 lipca 1764 roku zawarł z przedstawicielami osadników umowę, na mocy której na terenach wykarczowanego lasu, nad rzeką mieli założyć oni osadę. Umowa ta uzupełniona została w 1773 roku. Koloniści zostali zwolnieni z płacenia czynszu na 7 lat z gruntów przeznaczonych do wykarczowania, nieodpłatnie otrzymali drewno na postawienie zabudowań mieszkalnych i gospodarczych, opał i grodzenie zagród. Mogli również za odpowiednią opłatą, ustalaną każdorazowo przez właściciela gruntów, sprzedawać w Warszawie drewno z wykarczowanego terenu oraz węgiel drzewny. W 1795 roku mieszkało tu 15 rodzin - 67 osób, w 1827 roku zaś 41 rodzin - 314 osób. W 1781 roku przy Nowym Dworze Mazowieckim powstałą następna wieś holenderska - Kępa Nowodworska. Również w tym okresie zostały założone osady w pobliżu Wisły we wsi Śladów i Secymin. Oznaką konsolidacji grupy i wzrostu jej liczebności na danym terenie była zawsze budowa zboru. Nie sposób ustalić momentu budowy pierwszego zboru kazuńskiego. Wiadomo jedynie, że został on zniszczony około 1812 roku, a obecnie istniejący zbudowany został w 1892 roku. Wsie nadwiślańskie miały bardzo wysoki procent mieszkańców, określających swą narodowość jako niemiecką. Uciekając przed pruskim militaryzmem osiedlili się nad Wisłą, gdzie było zapotrzebowanie na ludzi, którzy potrafią radzić sobie na terenach podmokłych i zalewowych. Mennonici osuszyli bagna, zagospodarowali tereny do tej pory nie zamieszkane. Starsi mieszkańcy gminy, którzy pamiętają jeszcze olendrów, wspominają tych ludzi bardzo dobrze. Mimo konfliktów na tle kulturowym, ludność ta była mocno zasymilowana. Wsie na terenie Powiśla Kampinoskiego dotrwały praktycznie niezmienione do czasów II wojny światowej. Nie brakowało w nich i Polaków. Dobrosąsiedzkie kontakty, wzajemny szacunek i zrozumienie współmieszkańców, w wielu aspektach wręcz wzorowe współżycie nie wystarczyły, by zapobiec nadchodzącej tragedii. Okrutna II Wojna Światowa, wzajemne uprzedzenia i działania podczas okupacji hitlerowskiej oraz ustalenia jałtańskie spowodowały praktycznie całkowite wysiedlenie rdzennych mieszkańców z olęderskich wsi. Dla wielu droga na zachód skończyła się tragicznie. Licznych internowano w obozach przesiedleńczych, skąd trafili do Kanady. Pobyt Olędrów w Polsce skończył się nieodwołalnie.

Charakterystyczne dla krajobrazu wsi były - obok rowów i stawów melioracyjnych, które miały gromadzić i odprowadzać z pól nadmiar wód - wały przeciwpowodziowe i sztucznie usypane wzgórki, na których lokowano całą zagrodę. Wały osłaniające ziemie i gospodarstwa osadników przed wylewami wód były pierwotnie stosunkowo niewielkie, wody wiosenne często mocno je nadwyrężały. Dlatego też, aby kra z rzeki nie napływała na nizinę i zbyt wartki prąd nie niszczył budynków w zagrodzie, na miedzach polnych, a także w pobliżu zagród sadzono wierzby i topole, a całość grodzono opłotkami z gałęzi wierzbowych. Opłotki przepuszczały wody powodziowe, ale zatrzymywały niesione przez rzekę namuły, które wykorzystywano do użyźnienia gleby. Dopiero w miarę upływu czasu zaczęto usypywać większe wały, skuteczniej opierające się naporowi wód rzecznych. Powstawały nawet Związki Wałowe, które za zadanie obrały sobie budowę i konserwację wałów przeciwpowodziowych. Domostwa mogły być często narażone na całkowite zalanie. Częściowo zapobiegało temu stawianie ich na wyższych miejscach. Wtedy, gdy nie było naturalnych wzniesień, usypywano sztuczne pagórki, na których lokowano siedziby używając do tego ziemi pochodzącej z rowów melioracyjnych czy stawów nazywano je terpami. Zdarzało się jednak, że usypywanie sztucznego wzniesienia pozostawiano na czas po wybudowaniu domu - budynek lokowany był wtedy na wysokich słupach, a podsypywano go ziemią w późniejszym okresie. Wzniesienia te nie były jednak na tyle wysokie, aby całkowicie ochronić zabudowania przed zalaniem bardzo wysoką wodą.

Dla kolonizacji holenderskiej na Powiślu Kampinoskim najbardziej charakterystyczna była zagroda jednobudynkowa, mieszcząca pod wspólnym dachem wszystkie główne elementy gospodarstwa: dom mieszkalny, oborę ze stajnią również z kurnikiem oraz stodołę. Na skutek stałych, okresowych wylewów zaistniała konieczność budowania takiego budynku, który pomieściłby pod jednym dachem zarówno ludzi, jak i zwierzęta, a także ich pożywienie. Działki, na których lokowane były zagrody, miały najczęściej kształt prostokąta lub równoległoboku, zwróconego przeważnie dłuższym bokiem do rzeki. Domy stawiano frontem do nurtu rzeki oraz do drogi biegnącej wzdłuż cieku wodnego, częścią mieszkalną w górę rzeki. Jedynie sporadycznie zdarzało się, że dom stał szczytem do drogi czy rzeki. Miało to miejsce najczęściej w przypadku osadnictwa rozproszonego lub zagród położonych na peryferiach osady. Siedliska usytuowane były w pobliżu głównej drogi biegnącej przez wieś, połączone były z nią drogami dojazdowymi, często również na sztucznie usypanym podwyższeniu, zwanymi w okolicach Puszczy Kampinoskiej trytwami.

Olendrzy nie bali się wody, a wylew nie był uważany przez nich za klęskę, jeśli tylko zalewał na jakiś czas dolne piętro czy piwniczkę. Inwentarz żywy, zapasy, pasze przeprowadzano na strych, a woda wdzierała się do opuszczonych pomieszczeń. Robiła ona wiele szkody, lecz również czyniła dużo dobrego. Przede wszystkim wymywała na zewnątrz bydlęcy nawóz zgromadzony w oborze. Tę czynność umożliwiało odpowiednie ulokowanie domu właśnie częścią mieszkalną w górę nurtu rzeki lub prostopadle do jej biegu. Dlatego powodziowa woda, zgodnie z kierunkiem prądu rzeki, wchodziła najpierw do części mieszkalnej, a dopiero potem do części gospodarczej. Tym samym wszelkie nieczystości były z domu wymywane i zatrzymywały się na zlokalizowanych na polach plecionych wierzbowych płotach rozciągniętych pomiędzy wierzbami i topolami.

Jednym z najważniejszych przejawów kultury materialnej kolonistów holenderskich była architektura sakralna. W momencie zakładania wsi budowano najpierw budynki mieszkalno-gospodarcze, pozostawiając budowę zboru na okres późniejszy, kiedy to zasiedlona ziemia zaczynała przynosić dochód. Dlatego też nabożeństwa odbywały się w domach prywatnych, w wydzielonych izbach. W najlepszym stanie znajduje się zbór ewangelicki zbudowany w 1924 roku w Nowym Secyminie, który został poddany w ostatnich latach konserwacji.

Jedyne co pozostało po trzech stuleciach przebywania na północnych obrzeżach Puszczy Kampinoskiej społeczności Olędrów to: wyżej wspomniany zbór w Secyminie Nowym, kilkanaście drewnianych, rozwalających się chałup, parę cmentarzy zachowanych w bardzo złym stanie z nielicznymi, zniszczonymi przez czas i wandali nagrobkami oraz fragmenty krajobrazu z wierzbami licznie sadzonymi przez Olendrów.

Przy opracowaniu powyższego tekstu korzystałem z zasobów strony internetowej http://holland.org.pl - Katalog Zabytków osadnictwa holenderskiego w Polsce.

Robert Remisz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz